przez Augustyn Surdyk » Śr mar 30, 2005 12:28 am
Własny biuletyn dla każdego towarzystwa naukowego jest niewątpliwie sprawą bardzo ważną i tak jest też w przypadku PTBG i „Ś.M.”. Jako skarbnik PTBG jednak niestety muszę przyznać, że w tej chwili nie dysponujemy wystarczającymi funduszami na druk profesjonalnego biuletynu. Wierzę, że ta sytuacja zmieni się po naszej konferencji we Wrocławiu, kiedy to jako zarejestrowane stowarzyszenie z uprawomocnionym na Walnym Zebraniu Zarządem Głównym i ustalonymi stawkami składek rocznych wznowimy przyjmowanie nowych członków. Liczę również na to, że konferencja i publikacja dzięki uprzejmości Instytutu Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej Dolnośląskiej Szkoły Wyższej Edukacji TWP pomoże nam dotrzeć do szerszej rzeszy odbiorców, pozyskać sponsorów (co jest ogólnie przyjęte wśród towarzystw naukowych – składki stanowią zwykle niewielki procent wpływów) i nawiązać kontakt z ew. przyszłym wydawcą naszego biuletynu.
Z doświadczenia wiem (jestem redaktorem „Glottodidactica An International Journal of Applied Linguistics” wydawanego przez moją Katedrę Glottodydaktyki i Translatoryki Wydziału Neofilologii UAM), że profesjonalne wydawnictwa uniwersyteckie bardzo się cenią i wiele krajowych czasopism naukowych przeżywa kryzys. Pisma ukazują się z kilkumiesięcznym lub ponad rocznym opóźnieniem z powodu kłopotów finansowych, nawet przy nakładzie 150 egzemplarzy (koszt -18tys. zł i więcej), które praktycznie trafiają głównie do bibliotek, lub wąskiego grona zainteresowanych naukowców (cena w księgarni 30-40zł). Prywatni wydawcy (nie prestiżowe wydawnictwa uczelniane) oferują kilkakrotnie niższe ceny i krótsze terminy, lecz w tej chwili 5tys. za 100 egz. to też wydatek przekraczający możliwości PTBG. Niestety wydawnictwa naukowe nie zarabiają na siebie i jedynie dzięki uczelniom, które do nich dokładają, mogą nadal istnieć. Mam nadzieję, że w przypadku naszego biuletynu będzie inaczej, ponieważ domyślam się, że podobnie jak PTBG integruje różne środowiska również nasz biuletyn będzie skierowany do różnego typu odbiorcy – nie będzie odstraszał gamistów-praktyków nadmiarem „naukowego bełkotu” ani zniechęcał ludologów-teoretyków-akademików nadmierną ilością „za mało naukowych” tekstów. Taka jest również specyfika naszej dyscypliny – teoria i praktyka idą ze sobą w parze, choć jak powiedział pewien profesor „nie ma nic bardziej praktycznego, niż dobra teoria”. :)
Tak więc jedynym rozwiązaniem w tej chwili będzie chyba wydanie najbliższych numerów „Ś.M.” w internecie przy rosnącym, mam nadzieję, wkładzie PTBG jeśli chodzi o nadesłane materiały oraz uzbrojenie się w cierpliwość i nadzieję odnośnie naszej konferencji.
Serdecznie pozdrawiam
Augustyn Surdyk