Literatura i RPG

Uważam się za oddanego sympatyka twórczości Tolkiena i tak się złożyło, że podróżując ostatnio pociągiem przeczytałem dwie ksiązki dotyczące tego autora. Ponieważ w pierwszej z nich kilkakrotnie pojawiła się wzmianka o bliżej nie omówionych przez autorkę i przez to „owianych tajemnicą grach RPG”, jak mógł odnieść wrażenie nie zorientowany w temacie czytelnik, uznałem iż warto podzielić się moimi refleksjami z lektury.
Pierwsza z książek budziła moje podejrzenia już po przeczytaniu kilku pierwszych stron. Również sam tytuł był co najmniej dwuznaczny: „Władca pierścieni albo kuszenie zła” (autorka: Isabelle Smadja). W jak największym skrócie, gdyż nie wiem, czy warto tej pozycji poświęcać w ogóle miejsce, autorka zarzuca Profesorowi: rasizm (chodzi o przedstawienie i stosunek do orków, gloryfikacje przemocy i wojny, fascynację złem, szowinizm (brak wyraźnych pierwszoplanowych postaci żeńskich), szerzenie nałogu palenia (hobbickie fajkowe ziele) oraz ukryte przesłanki o podłożu homoseksualnym (przyjaźń Froda i Sama). Nie muszę chyba opisywać z jakim obrzydzeniem dotarłem do ostatniej strony książki. Dawno już bowiem nie czytałem takich niedorzeczności. Autorka popisuje się wyjątkową ignorancją w znajomości literatury biograficznej o Tolkienie, co potwierdza brak podstawowej literatury w bibliografii jak choćby „Listów” oraz choćby najbardziej znanych biografii (Carpenter, Pearce, Coren, Grotta) i książek poświęconych jego twórczości (np. Shippey, Carter). A szkoda, bo dowiedziałaby się z nich o faktycznych – językoznawczych przesłankach napisania „Władcy Pierścieni”, głębokiej wierze Tolkiena i wyznawanym przez niego systemie wartości. Zaskakujące jest również wymienianie jednym tchem wraz z „Władcą Pierścieni” tytułów takich jak „Harry Potter” J. K. Rowling i „Mroczne materie” P. Pullmana. RRG pojawiają się przy kilku okazjach. Pozwolę sobie posłużyć cytatem:
…”Twierdząc, że cała ludzkość jest opętana złem i śmiercią i że ten zachwyt złem nie jest cechą tylko mniejszości o instynktach szczególnie sadystycznych, Tolkien uspokaja wszystkich swoich zwolenników uwielbiających gry RPG”… (str. 60)
…”W sumie niewykluczone, że nierówność między kobietami i mężczyznami, będąca jedną z cech powieści, stanowi o jej sukcesie. To, że dziś tylu mężczyzn pociąga „Władca Pierścieni” i gry RPG na nim oparte, może tłumaczyć się napięciem, które stwarza dziś perspektywa równouprawnienia, oraz tym, że Tolkien daje kategoryczną odpowiedź w tej kwestii: zadaniem większości kobiet jest zostać w domu i nie brać udziału w inicjatywach i decyzjach politycznych”… (str. 130)
…”Czytając Władcę Pierścieni wielbiciele Tolkiena odnajdują w nim to, co trudno by było znaleźć gdzie indziej: poezję wojny i dyktatury, szlachecki tytuł literatury przyznany fascynacji złem. Nie twierdzę bynajmniej, że tolkienolodzy to potencjalni sadyści, którzy znajdują w tej literaturze pełne i całkowite rozgrzeszenie dla swej agresji. Wręcz przeciwnie: potrzebują tej książki właśnie dlatego, że nie mają wcale ochoty na to, by wszystkich nas „w ciemności związać”. Bardziej niż gry RPG, oscylujące zawsze między światem realnym a fikcyjnym i zagrażające wtargnięciem w naszą rzeczywistość, dzieło Tolkiena, dlatego właśnie, że jest książką, pozwala utrzymać agresywne instynkty w obrębie fikcji i nie dopuszcza, by weszły one w świat rzeczywisty. Aragorn, Frodo i ich towarzysze tak długo, jak pozostają zamknięci w dziele, są tylko papierowymi bohaterami i nie grożą wcieleniem się w postaci realne. Pozwólmy więc powieści być przeszkodą nie pozwalającą, by gra wtargnęła w rzeczywistość, uznając jednocześnie, że niesie ona ze sobą treści konserwatywne.”… (str. 134-135)
Wskazuje to również na brak najmniejszego pojęcia autorki nt. gier fabularnych, gdyż nawet nie stara się przybliżyć czytelnikowi ich idei. Tłumacz w przypisach również niewiele wyjaśnia błędnie zresztą tłumacząc skrót: …”RPG – ang. Role Play Game; popularne gry towarzyskie, zwane też grami fabularnymi.”… (str. 141)
Druga książka „Odnaleźć Boga we Władcy Pierścieni” stanowi swoiste antidotum na nieprzyjemne wrażenia po lekturze pierwszej. Autorzy tego chrześcijańskiego ujęcia książki (K. Bruner, J. Ware), jako niepierwsi zresztą (przed nimi pisał już Paolo Gulisano „Tolkien: mit i łaska”) przedstawiają dokładnie odwrotne poglądy (zgodne z intencjami Tolkiena) na temat spojrzenia na zło we „Władcy Pierścieni”. Posuwają się nawet dalej do stwierdzenia: …”Na szczęście nie musimy mówić niczego, czego Tolkien by sam juz nie powiedział. (…) A powiedział nam tyle, że świat fantazji, tak jak on go pojmował, jest – w swej najwyższej i najczystszej formie – miejscem, w którym sztuka, teologia i pierwotne ludzkie marzenia spotykają się i przecinają. Dla chrześcijanina może to oznaczać tylko jedną rzecz: świat fantazji jest miejscem, w którym możemy spotkać się twarzą w twarz z Chrystusem.”… (str. 146)
Wracając do gier, powyższy przykład obrazuje najlepiej jak wiedza o grach, zwłaszcza tych zaliczanych do nowych mediów, wymaga popularyzacji, by zapobiec szerzeniu się uogólnień, błędnych wniosków i nieprawdziwych opinii budowanych przez nie wyedukowanych w tej dziedzinie ludzi na podstawie szczątkowych informacji. A to przypomina o głównym celu PTBG zapisanym w statucie:
§ 6.
1. Celem Towarzystwa jest popularyzowanie i rozwijanie wiedzy o grach, w ujęciu teoretyczno-praktycznym, również w dziedzinie dydaktyki, ze szczególnym uwzględnieniem wartościowych ustaleń naukowych oraz nowatorskich rozwiązań praktycznych oraz ich zastosowania w edukacji i reedukacji na wszystkich jej poziomach.
(Dla nowych użytkowników forum - statut dostępny jest w dziale „Dyskusje o PTBG”: http://ptbg.urbantrip.com/phpBB2/viewtopic.php?t=8 )
Pierwsza z książek budziła moje podejrzenia już po przeczytaniu kilku pierwszych stron. Również sam tytuł był co najmniej dwuznaczny: „Władca pierścieni albo kuszenie zła” (autorka: Isabelle Smadja). W jak największym skrócie, gdyż nie wiem, czy warto tej pozycji poświęcać w ogóle miejsce, autorka zarzuca Profesorowi: rasizm (chodzi o przedstawienie i stosunek do orków, gloryfikacje przemocy i wojny, fascynację złem, szowinizm (brak wyraźnych pierwszoplanowych postaci żeńskich), szerzenie nałogu palenia (hobbickie fajkowe ziele) oraz ukryte przesłanki o podłożu homoseksualnym (przyjaźń Froda i Sama). Nie muszę chyba opisywać z jakim obrzydzeniem dotarłem do ostatniej strony książki. Dawno już bowiem nie czytałem takich niedorzeczności. Autorka popisuje się wyjątkową ignorancją w znajomości literatury biograficznej o Tolkienie, co potwierdza brak podstawowej literatury w bibliografii jak choćby „Listów” oraz choćby najbardziej znanych biografii (Carpenter, Pearce, Coren, Grotta) i książek poświęconych jego twórczości (np. Shippey, Carter). A szkoda, bo dowiedziałaby się z nich o faktycznych – językoznawczych przesłankach napisania „Władcy Pierścieni”, głębokiej wierze Tolkiena i wyznawanym przez niego systemie wartości. Zaskakujące jest również wymienianie jednym tchem wraz z „Władcą Pierścieni” tytułów takich jak „Harry Potter” J. K. Rowling i „Mroczne materie” P. Pullmana. RRG pojawiają się przy kilku okazjach. Pozwolę sobie posłużyć cytatem:
…”Twierdząc, że cała ludzkość jest opętana złem i śmiercią i że ten zachwyt złem nie jest cechą tylko mniejszości o instynktach szczególnie sadystycznych, Tolkien uspokaja wszystkich swoich zwolenników uwielbiających gry RPG”… (str. 60)
…”W sumie niewykluczone, że nierówność między kobietami i mężczyznami, będąca jedną z cech powieści, stanowi o jej sukcesie. To, że dziś tylu mężczyzn pociąga „Władca Pierścieni” i gry RPG na nim oparte, może tłumaczyć się napięciem, które stwarza dziś perspektywa równouprawnienia, oraz tym, że Tolkien daje kategoryczną odpowiedź w tej kwestii: zadaniem większości kobiet jest zostać w domu i nie brać udziału w inicjatywach i decyzjach politycznych”… (str. 130)
…”Czytając Władcę Pierścieni wielbiciele Tolkiena odnajdują w nim to, co trudno by było znaleźć gdzie indziej: poezję wojny i dyktatury, szlachecki tytuł literatury przyznany fascynacji złem. Nie twierdzę bynajmniej, że tolkienolodzy to potencjalni sadyści, którzy znajdują w tej literaturze pełne i całkowite rozgrzeszenie dla swej agresji. Wręcz przeciwnie: potrzebują tej książki właśnie dlatego, że nie mają wcale ochoty na to, by wszystkich nas „w ciemności związać”. Bardziej niż gry RPG, oscylujące zawsze między światem realnym a fikcyjnym i zagrażające wtargnięciem w naszą rzeczywistość, dzieło Tolkiena, dlatego właśnie, że jest książką, pozwala utrzymać agresywne instynkty w obrębie fikcji i nie dopuszcza, by weszły one w świat rzeczywisty. Aragorn, Frodo i ich towarzysze tak długo, jak pozostają zamknięci w dziele, są tylko papierowymi bohaterami i nie grożą wcieleniem się w postaci realne. Pozwólmy więc powieści być przeszkodą nie pozwalającą, by gra wtargnęła w rzeczywistość, uznając jednocześnie, że niesie ona ze sobą treści konserwatywne.”… (str. 134-135)
Wskazuje to również na brak najmniejszego pojęcia autorki nt. gier fabularnych, gdyż nawet nie stara się przybliżyć czytelnikowi ich idei. Tłumacz w przypisach również niewiele wyjaśnia błędnie zresztą tłumacząc skrót: …”RPG – ang. Role Play Game; popularne gry towarzyskie, zwane też grami fabularnymi.”… (str. 141)
Druga książka „Odnaleźć Boga we Władcy Pierścieni” stanowi swoiste antidotum na nieprzyjemne wrażenia po lekturze pierwszej. Autorzy tego chrześcijańskiego ujęcia książki (K. Bruner, J. Ware), jako niepierwsi zresztą (przed nimi pisał już Paolo Gulisano „Tolkien: mit i łaska”) przedstawiają dokładnie odwrotne poglądy (zgodne z intencjami Tolkiena) na temat spojrzenia na zło we „Władcy Pierścieni”. Posuwają się nawet dalej do stwierdzenia: …”Na szczęście nie musimy mówić niczego, czego Tolkien by sam juz nie powiedział. (…) A powiedział nam tyle, że świat fantazji, tak jak on go pojmował, jest – w swej najwyższej i najczystszej formie – miejscem, w którym sztuka, teologia i pierwotne ludzkie marzenia spotykają się i przecinają. Dla chrześcijanina może to oznaczać tylko jedną rzecz: świat fantazji jest miejscem, w którym możemy spotkać się twarzą w twarz z Chrystusem.”… (str. 146)
Wracając do gier, powyższy przykład obrazuje najlepiej jak wiedza o grach, zwłaszcza tych zaliczanych do nowych mediów, wymaga popularyzacji, by zapobiec szerzeniu się uogólnień, błędnych wniosków i nieprawdziwych opinii budowanych przez nie wyedukowanych w tej dziedzinie ludzi na podstawie szczątkowych informacji. A to przypomina o głównym celu PTBG zapisanym w statucie:
§ 6.
1. Celem Towarzystwa jest popularyzowanie i rozwijanie wiedzy o grach, w ujęciu teoretyczno-praktycznym, również w dziedzinie dydaktyki, ze szczególnym uwzględnieniem wartościowych ustaleń naukowych oraz nowatorskich rozwiązań praktycznych oraz ich zastosowania w edukacji i reedukacji na wszystkich jej poziomach.
(Dla nowych użytkowników forum - statut dostępny jest w dziale „Dyskusje o PTBG”: http://ptbg.urbantrip.com/phpBB2/viewtopic.php?t=8 )